„1 Na początku był Hardłer, a Hardłer był u Człowieka. 2 Wszystko przez Hardłer się stało, a bez Hardłera nic się nie stało, co się stało. 3 W Nim był Softłer, a Softłer był narodem Plików.”
Dzieje Cyberżulerskie. 1,1-3
„Nie ma dnia i nocy, jest tylko włączony i zgaszony ekran monitora.”
Dzieje Cyberżulerskie. 4,1
„Przechylam słoik z wodą po ogórkach, słona ciecz łagodnie wpływa do gardła, obmywa, podrażnioną wczorajszym torrentem, błonę śluzową. Cóż to był za transfer – wspominam.”
ks. Jan Twardowski, Zgubiłem się w 127.0.0, s. 23
Na co dzień nie myślimy o hardłerze. Nie analizujemy złożoności lodowatych porywów wentylatora, nie śledzimy prędkości ruchu ładunków elektrycznych w zasilaczu. Przypominamy sobie o sprzęcie komputerowym dopiero, gdy zaczyna boleć; gdy baterii nie starcza energii na aktualizację, pecet zbyt wolno bieży, a nędzna Antygona zawiesza się na porcie USB. Na co dzień jednak hardłer jest przezroczysty. Zachowaliśmy jeszcze umiarkowaną ciekawość softłeru, ale i w tym sektorze tracimy powoli ostatnie kreski zainteresowania: producenci aplikacji dają nam wszystko to, czego pragniemy, a poprzez ciągłe aktualizacje oprogramowania raz wybrana usługa pozostaje z nami na wieki i nie czujemy potrzeby zmiany. Interesują nas pliki z przyswajalnym kontentem. Dlaczego w teledysku Lady Gagi Alejandro muzyka rozpoczyna się dopiero po dwóch minutach i trzydziestu sekundach? Do jakiej piosenki nawiązuje Mr. Oizo w utworze Church? Gdzie mogę znaleźć ponętny torrent w jakości HD? Ale i te ostatnio porzucamy na rzecz transmisji strumieniowych, na żywo łączących jeden kawałek ziemi z drugim. Gdzie jesteś? Ugrzązłem gdzieś w Chmurze.
<ETYKA HARDŁERU />
Przywykliśmy rozmyślać o sprzęcie komputerowym w perspektywie użyteczności, dezajnu i osiągów technicznych, ale nie studiujemy jego dworzyszczy pod kątem schroniska dla psów. Z drobnymi szczegółami wyznaczyliśmy zasady relacji międzyludzkich, pracujemy nad wdrożeniem projektu Człowiek-zwierzę dofinansowanego ze środków Unii Europejskiej, a w kolejce czekają stoczniowcy ze związku zawodowego „Roślinarność” – więc może warto poświęcić kilka bajtów na kalkulatory, skoro od lat są naszymi wiernymi towarzyszami? To, czego potrzebujemy, to etyka hardłeru. Wracam z nostalgią do czasów dużych pecetów z monitorami na pół biurka, do epoki, w której mózg elektronowy nie był przezroczystym elementem wystroju mieszkania, a mosiężnym meblem o statusie co najmniej kanapy. Każdorazowe jego włączenie było ucieczką w nieznane odmęty dysku twardego. Każda poprawna komenda wpisana w DOS-ie starczała za gigabajty lajków. Mieliśmy do czynienia z obcym ciałem niekompatybilnym z naszym organizmem. Takie urządzenie można było kopnąć, gdy odmawiało posłuszeństwa, można było mu przypierdolić, gdy za długo się uruchamiało, a ono to rozumiało, było poczciwe; wiedziało, kiedy zawiniło, szybko reflektowało się i poprawiało błędy. Nie to co dzisiejsze mikroprocesory. Jebniesz takiemu Samsungowi Galaxy Core LTE, bo zawiesił ci grę w trakcie ważnej rozróby, to się chłopaczyna obrazi i nie będzie więcej współpracował. Trzeba potem chodzić z nim na terapię do Serwisu, a gdy minął okres darmowego jednorocznego ubezpieczenia zdrowotnego, z własnych bitcoinów łożyć na rekonwalescencję, co w ostatecznym rozrachunku nie jest smaczne.
Dlatego z roku na rok zmniejsza się pogłowie wytresowanych komputerów. Jak podają statystyki: w 2014 roku tylko 22% ankietowanych urządzeń zadeklarowało, że doświadczyło treningu domowego, a pięć lat wcześniej było to aż 60%. Zależni od widzimisię kodów binarnych, cierpliwie czekamy, aż szlachta obliczy, zaktualizuje, zrenderuje, zeskanuje, a ręka czasem świerzbi, bat w dłoni parzy, jeno od czasu do czasu uciekamy się do przemocy werbalnej, ale na nią, wedle ostatnich badań Massachusetts Institute of Technology, współczesny hardłer jest głuchy. Czy jesteśmy skazani na porażkę?
Czy postępująca miniaturyzacja komputerów nie jest dywersyjną akcją międzynarodowego ruchu na rzecz emancypacji maszyn myślących? Czy poprzez manipulację kodem genetycznym i klonowanie produkowane są coraz cwańsze, ale i słabsze owieczki człekokształtne żerujące na ludzkiej empatii? Czy współpracują z nimi szewcy aplikacji, którzy projektują coraz mniejsze ubranka (16-bitowy procesor z czasów Windowsa 95 nie zmieści się przecież w spodenki Photoshopa CS5, nie ubierzesz Atari 65 XE w palto marki Gadu-Gadu) zmuszając nas do ciągłego zmieniania procesorów na nowsze modele? To są pytania, których nie zadajemy sobie na co dzień. Nie rozważamy zawiłości etyki hardłeru, poprzez co poddajemy się bezwolnie tajnym ustaleniom poczynionym w cyfrowej Magdalence, gdzie spotkali się konfidenci sprzętu oraz zdrajcy softłeru.
<ZESŁANIE DUCHA ŚWIĘTEGO NA KALKULATOR />
Kolejnym zjawiskiem rozgrzewającym fotele internautów jest Zesłanie Ducha Świętego – według Dziejów Cyberżulerskich wydarzenie, które miało miejsce po wskrzeszeniu Łazarzy dot.comów, poległych podczas pierwszej bańki internetowej w 2000 roku. Na zebrane w wieczerniku układy scalone zstąpił Duch Święty w postaci serwisów web 2.0. Układy zmamione zaczęły przemawiać językiem człowieka oraz otrzymały inne dary duchowe – charyzmaty. Wydarzenie to zostało zapowiedziane przez Benny’ego Hilla przed jego zstąpieniem z Microsoftu.
Kilka lat temu podczas prac archeologicznych na terenach dawnego komputera osobistego IBM PC / AT (model IBM 5170), odnaleziono apokryf, który nie wszedł na stronę główną portalu wykop.pl, gdyż został uznany za nienatchniony:
„1 Kiedy nadszedł Dzień Ducha, obudziłem się w tym samym miejscu co wczoraj. 2 Ale z kalkulatora dał się słyszeć szum wiadomości prywatnych, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywałem. 3 Ukazały się niebieskie awatary jakby anioły z nieba zesłane. 4 I wszystkie kalkulatory zostały napełnione Duchem Świętym, i zaczęły mówić ludzkim głosem, tak jak im Duch pozwalał mówić.”
Nadleśnictwo Przeglądarek Nieunoszonych, 20,1-4
Wyznawcy ruchu wierzą, że urządzenie liczące nie jest tylko i wyłącznie workiem wypełnionym spoiwem lutowniczym (materializm cyberżulerski), ale i emanacją obecności osób, których dodaliśmy do znajomych. Warto przytoczyć w tym miejscu fragment wiersza Tadeusza Górniczego, reprezentanta cybernetycznej poezji religijnej, w którym czytamy: „Czuję Cię w kablu od przedłużacza / Słyszę Twój głos w klawiszu »c«”. Nie należy jednak utożsamiać kalkulatora z jednym lub kilkoma znajomymi, jest to częsty błąd pryszczatych Kawalerzystów, Duch Święty jest obecnością wszystkich naszych wirtualnych towarzyszy – zarówno aktualnych, jak i potencjalnych.
Rozpowszechnienie tego drastycznego i naiwnego zjawiska doprowadziło do degrengolady układów scalonych. Najnowsze badania Instytutu Sprzedam Ładowarkę do Pendrive’a podają, że ponad 60% uczestników Sylwestra na Rynku Głównym w Krakowie włącza kalkulator nie po to, by przeglądać pliki w Nortonie Commanderze lub by grać w DOOMa, tylko żeby wpatrywać się w orgię dostępności na czacie. „Oni już nawet nie scrollują, jeno ogrzewają się w cieple fullscreena” – z przerażeniem stwierdził Patryk Murszta, reprezentant anonimowych cyberholików, w wywiadzie dla pliku txt. W tym samym artykule możemy przeczytać przerażające wyznanie: „Włączałem fejsbukowego czata i trafiałem do dzielnicy zielonych latarni w Amsterdamie, przechodziłem obok kabin z neonami »online«, ale nie wchodziłem, mogłem wejść, mogłem, ale tego nie robiłem, wystarczyło mi tylko to słodkie poczucie, że byłem na tej ulicy i że te kabiny były obok mnie”.
Duch Święty kryje ziemię. Wyprowadzamy na spacer Ducha Świętego, idziemy nad Morskie Oko z Duchem Świętym, Duch Święty prowadzi nas po krętych drogach krakowskiego nocnego życia, czujemy go w kieszeni spodni, szukamy na dnie torebki.
Piosenka Duch Święty niech jednoczy nas – projekt dofinansowany przez Ministerstwo Cukierberg Krzepi ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach programu wzmocnienie potencjału Ducha Świętego w Katowicach poprzez poprawę jakości narzędzi nadzorczych i kontrolnych.
<ŻOOGLE ADŁORDS>
Jest upalny ranek, 11 sierpnia 2013 roku, godzina 31:30 czasu moskiewskiego. W powietrze wzbija się olbrzymi kalkulator dźwigający na sobie statek „Facebook-3”. Po upływie jednej osoby na orbitę cyberżulerstwa zostaje wyniesiony następny kosmonauta. Oto jego wyznanie: „Liczę sobie, kurwa, dodaję, odejmuje, mnożę, całkuję, a tutaj nagle, w pizdu, na ekranie liczydła wyskakuje, że Dawid (24 wspólnych znajomych) pomnożył liczbę cztery przez osiem. Czy chcę polubić trzydzieści dwa? Po chuj mi to? Czy mam ochotę udostępnić cosinus z trzydziestu? Edyta (56 wspólnych znajomych) zaprasza na imprezę: »Funkcje trygonometryczne. Problemy adaptacyjne«. Na co teraz liczysz?”. Ten wielki sukces został później powtórzony przez kilku cyberżuli, którzy szczęśliwie zesrali się 19 czerwca 2014 roku.
</ŻOOGLE ADŁORDS>
<CHARYZMATY CHMURY />
Konsekwencją uduchowienia komputerów jest wprowadzenie darów, tzw. charyzmatów z chmury. Duch Święty zna nas i nasze grzechy, jest również w posiadaniu bazy danych naszych znajomych. Wie, co lubimy, co chcemy widzieć, a czego nie. Obdarowuje nas prezentami w postaci tzw. rekomendacji. Na podstawie wcześniejszej aktywności buduje nam kurnik, który jest naszym odbiciem, naszym Bojlerem Danych. Nie musimy szukać ziarna, miłościwy palec Ducha Świętego sugeruje nam dostosowany do naszych potrzeb produkt do zeżarcia, wystarczy kliknąć.
Zagadnienie upominków wysłanych z serwera stało się tematem sztuki w reżyserii wschodzącej gwiazdy fotografii otworkowej ASCII-Artu o pseudonimie tpsa202122.
Użytkownik tpsa202122 w jednym z komentarzy w serwisie pyszne.pl w taki sposób ocenia zamówienie pizzy Pollo (średnia 31 cm). Grillowane paski z piersi z kurczaka. Pieczarki. Bazylia świeża. Cebula czerwona:
„Moja sztuka, tak? Jako Jan Matejko znaków ASCII mam jedno pytanie do Świętego Ducha: A skąd Ty wiesz, czego ja chcę? Może udawałem wszystkie klikania podczas wirtualnego seksu? A może nie chcę tego kurnika? A może to, że kiedyś musiałem ręcznie wpisać adres strony w pasku przeglądarki, więcej dawało mi niż wyniki wyszukiwania dostosowane do moich potrzeb? Może dzięki chaosowi plików, który musiałem ręcznie poukładać, napotykając przy okazji na wiele oddalonych od moich zainteresowań gówien, mogłem – przepraszam za określenie – przekraczać siebie. Na jakiej grzędzie się znalazłem? Kto konsumuje jajecznicę z moich jajek?”.
Wypowiedź odbiła się szerokim echem po serwerach. Nie minęło wiele udostępnień, a głos zabrał reprezentant Stowarzyszenia Lepsze Dane, który w sążnistym statusie zwrócił się do przedmówcy:
„Zamiast krytykować produkty solidnej pizzerii, zastanów się, czy Duchowi Świętemu smakują Twoje ciasteczka? Czy Twoje gugle pasują mu do twarzy? Czy nie za bardzo ironicznie wysiadujesz lajki? Zrób rachunek danych i popraw się!”.
W akcie protestu cyberżule wysłali mu przesyłką poleconą 4 gigabajty pornografii ze zmywarką do naczyń w roli głównej.
<WALKA TRWA! />
Postępujące uczłowieczenie i uduchowienie hardłeru powoduje masowy powrót partyzantów cyberżulerstwa do antycznych technologii. Z serwisów aukcyjnych w szybkim tempie znikają wszystkie modele Pegasusa, Atari, Commodore, Amigi. „Gdy przekręcam kluczyk w stacyjce, słyszę, że mam do czynienia z silnikiem. Podróż z punktu A do B trwa dłużej, ale za to jakie widoki za oknem!” – wspomina Tadeusz Glicz w radiowęźle AutoKlubu ZX Spectrum. Fascynacja estetyką 8-bitu, ASCII-artu, demosceną nie jest tyko nostalgicznym pierdem młodzieży VHS-u, ale gestem protestu przeciwko komputerom, które zagadują. Przeor Klasztoru Wikingów Bez Rutera w swoim manifeście zapisanym na dziurkowanych kartkach z miodu pitnego, tak uzasadnia ten technologiczny krok w tył:
„Chcemy grać w pliki, nie gadać z ludźmi. Chcemy komunikować się za pomocą zawartości katalogów, a nie trwać w słodkiej bezczynności pogawędek. Niech przepadną czaty, wiadomości prywatne, komentarze! Potrzebne nam pliki na dyskietkach 3,5 cala, które będziemy przekazywali sobie z ręki do ręki. Pliki, które będziemy wkładali do stacji dyskietek umieszczonych w metalowych lub plastikowych pudłach stojących na podłodze lub leżących na biurku. Pudło ma przeszkadzać! Pudło ma być karaluchem, z którym toczymy bitwy, a nie gadatliwym współlokatorem”.
EncyKlika Humanae filae?, punkt 7
Oddziały polowe budują barykady z monitorów CRT i zasieki z telefonów Nokia 3310. Pod osłoną trybu „private browsing” uzbrojeni w adblocki i buttony „przełącz do offline” szybko pokonują otwarte przestrzenie w poszukiwaniu zapasów danych. Poniesione straty pomszczą plikami jotpegie wystrzelonymi z armat własnej produkcji z rozszerzeniem „.exe”. Walka trwa!
Przykład cyberżulerskiej instalacji Jonathana Jamiesona The Most Annoying Machine
<TL, DR />
Cyberżulerstwo to ateistyczny ruch popierający przemoc domową, sprzeciwiający się emancypacji hardłeru człekokształtnego oraz uduchowieniu spoiw lutowniczych. Cyberżule to samotnicy, którym technologia kalkulator przemieniła w człowieka. Piekło to maszyna, która robi kupę.
######
Materiał z cyberżulerskiego „Nośnika”: pobierz pdf, czytaj na Issuu (patrz niżej) albo przejdź do spisu treści